Ubrałem
się prędko i wyszedłem na dwór. Przypomniał mi się dzień, 60
lat temu, w którym złapaliśmy krasnoludów z rodu Durina
przeprawiających się przez mroczną puszczę.
-Cześć!-
Otrząsnąłem się ze wspomnień. - Dobrze spałeś?
-Alyss,
niech zgadnę? - Spytałem, choć wiedziałem, że to ona. - Owszem
dobrze, choć nieco przydługo.
-Czyli
tak, jak wszyscy ostatnio. - Roześmiała się. - Domyślam się też,
że masz dziś zamiar balować do rana?
-Oczywiście.
I mam nadzieję, że będziesz mi towarzyszyć?
-Z
przyjemnością! - Odparła. – A może wybierzemy się na konną
przejażdżkę?
-Z
wielką chęcią. Chodźmy wobec tego do stajni.
-Czekaj!
- Zawołała gdy ruszyłem. - A broń?
-Mam
swoją na plecach. Nigdzie się bez niej nie ruszam.
-Ty
może masz, lecz ja – nie. Pójdziesz ze mną po nią do pałacu?
-Pewnie.
I
poszliśmy. Alyss mieszkała niedaleko wejścia, tak by jako kapitan
straży mogła kierować obroną królestwa przed niespodziewanymi
atakami, a my, jako elfy, poruszaliśmy się szybko, także po pięciu
minutach byliśmy już z powrotem. Ruszyliśmy do stajni, by osiodłać
konie. Alyss jeździła na Nikrothailu, a moim koniem był Finail.
Niewiele czasu nam to zajęło, toteż po chwili wyruszyliśmy.
Skierowaliśmy się w stronę źródła Kalashail, miejsca naszych
dzięcięcych zabaw.
-Jak
tu pięknie... - Rzekła elfka gdy dojechaliśmy.
Miała
rację. Kalashail wyglądało przepięknie. Nic się tam nie zmieniło
od chwili naszej ostatniej wizyty. Zsiedliśmy z koni.
-Zostań
Finail. - Rzekłem
-Ty
też Nikrothail. - Powiedziała Alyss
Konie
posłuchały. Pochyliły się, by poskubać trawę podczas gdy my
podeszliśmy do strumienia. Źródło to było pełne magicznych
mocy. Szum wody koił nerwy, uspokajał. Sama woda także miała
lecznicze właściwości. Rana nią polana w ciągu sekundy
przestawała boleć, płyn chronił również przed zakażeniem. A
gdyby wypity został przez śmiertelnika, ten żywot miałby znacznie
dłuższy niż normalnie.
Staliśmy
tak wpatrując się w migotliwą powierzchnię strumienia, gdy nagle
Alyss zawołała „padnij”, a sama błyskawicznie wyciągnęła
łuk i strzeliła. „Upadłem” jak kazała jednocześnie
przekręcając się tak by widzieć do kogo, lub czego, strzela.
Orkowie. Mimo że Sauron został pokonany, te potworne istoty wciąż
nękały Śródziemie.
Z dedykacją dla pewnej Oli, która zapewne sama wie, że to o nią chodzi. ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję, jeśli to o mnie chodzi :*
OdpowiedzUsuńTak to o ciebie chodzi ;)
UsuńSerio?! W takim momencie?! Ty mnie wykończysz :P
OdpowiedzUsuńNo wiem ;)
Usuń